Jak przypadkiem rzuciłam papierosy?
Kawa i papieros, czy może być lepszy poranek? W taki sposób
kiedyś myślałam. Mogłam nie jeść śniadania, a szłam zapalić przed wyjściem do
szkoły. No ale może od początku. Moja historia z paleniem zaczęła się jak
miałam jakieś 12 lat. Poznałam na majówce pewnego chłopaka, który był ode mnie
starszy. Stwierdziłam, że nie zainteresuje się małolatą, więc chciałam jakoś
zwrócić na siebie uwagę. Byłam tam z koleżanką, poczęstowała mnie papierosem,
co zaowocowało – rzeczony chłopak podszedł i porozmawialiśmy. Teraz myślę, że i
tak by wtedy podszedł, ale wykorzystał chęć pożyczenia ognia jako pretekst. Jak
to się skończyło? Cóż, z tym chłopakiem nie byłam, a nałóg został ze mną na
długie lata. Zaczynałam od Viceroy niebieskich, a później już tylko niebieskie
L&M.
Dlaczego ludzie palą?
U mnie w domu rodzice palili od zawsze, zazwyczaj w kuchni.
Ja i rodzeństwo byliśmy biernymi palaczami, nasi rodzice nawet jakoś specjalnie
nie starali się nie palić przy nas – pewnie wynikało to z tego, że za PRL-u
palili wszyscy i wszędzie – w autobusach, w poczekalniach, w kinach. Jako
kilkuletnie dziecko namawiałam ich do rzucenia, bo „śmierdzi”. Parę lat później
już podbierałam papierosy z paczki i chowałam się po krzakach, żeby nikt mnie
nie zobaczył. Ale, że wtedy ja i dwójka mojego rodzeństwa paliliśmy, mama
zaczęła zauważać znikające papierosy – umówmy się, ile fajek z paczki mogą
wziąć trzy osoby, żeby nikt nie zauważył. Mama dowiadując się, że palę trochę
pokrzyczała i zaakceptowała ten fakt.
Jeżdżąc na kolonie z siostrą, przeliczałyśmy ile możemy
wypalić paczek papierosów, żeby wystarczyło jeszcze na pamiątki. Swoją drogą na
koloniach papierosy są wśród dzieci i młodzieży niemal tak cenną walutą jak w
więzieniach. Ale! Chodząc do szkoły potrafiłam bez problemu wytrzymać kilka
godzin bez zapalenia, jakoś nie miałam potrzeby wychodzenia na krótkich
przerwach. Obok mojego technikum był sklepik, gdzie sprzedawano papierosy na
sztuki – to było moje odkrycie roku. Łezka się kręci w oku na wspomnienie
starych czasów.
Czemu tak ciężko rzucić papierosy?
Nie chciałam rzucać. Lubiłam palenie, miałam swoje rytuały
związane z nim. Papieros do kawy, po jedzeniu, czekając na autobus (zawsze
przyjeżdża jak odpalasz!), patrząc na piękny widok, żeby coś uczcić, żeby ukoić
nerwy, żeby zabić nudę. Mam wykonać ważny telefon? Ok, ale najpierw papieros.
Mam się wziąć za sprzątanie? No, to zapalę i posprzątam. Używa się go jako
miary czasu. A na imprezie czy w pracy? Wychodząc „na szluga” poznaje się różne historie i różnych ludzi. Na
pewno to znasz. Każdy palacz wie, że
palenie dostarcza przyjemności, a zaczynając w młodym wieku nie masz w głowie
„o nie, na pewno moje płuca będą za 15 lat w strasznym stanie i będę mieć nowotwór”. Bo nikt tak nie myśli, to jest właśnie młodość – nieprzejmowanie się
konsekwencjami, które mogą nastąpić dopiero za jakiś czas. Rak płuc? Co z tego,
Walter White (z serialu Breaking Bad, polecam swoją drogą) nigdy nie palił, a
wykryto u niego raka płuc. Liczy się tu i teraz, nie myślimy tak długofalowo.
Wymówki
Miałam takie myślenie, że jak rzucę papierosy, to na pewno
zacznę pić alkohol albo wejdę w jakieś inne używki, żeby mieć alternatywę. Jak
już w głowie kiełkowała myśl „a może by tak rzucić?” to od razu było tysiąc
wymówek. Ale na pewno każdemu palaczowi przyszło do głowy rzucenie, a później
szybkie „nie, nie ma sensu, przecież lubię”. Powtarzanie sobie „na coś trzeba
umrzeć”. Czekanie na odpowiedni moment „po maturze”, „jak zmienię pracę”, „jak
moje życie się uspokoi”. No nie, najlepszy moment jest teraz. Ja najbardziej
bałam się porażki i tego, że okaże się, że moje słabości ze mną wygrywają i
będę przez to w złym stanie psychicznym. Niektórym nawet nie pomaga fakt
przeliczania ile wydają na papierosy i ile pieniędzy można zaoszczędzić, a
później wydać na swoje przyjemności.
Czy e-papierosy i iqos pomagają rzucić papierosy?
Paliłam przez dwa dni e-papierosa (na szczęście nie był mój)
i nie powtórzyłabym tego. Można się oszukiwać, że to to samo co papieros, ale
nie jest to prawdą. Paliłam też raz czy dwa Iqosa, bez porównania, chociaż w
teorii jest to zdrowsze. Spotkałam się w internecie z poradami, że jak chce się
przestać palić, to warto się przerzucić na e-fajkę albo iqosa, wtedy stopniowo
rzucać. Moim zdaniem nie ma co się rozdrabniać i warto spróbować rzucić od razu, bez żadnych zamienników. Teoretycznie w liquidach nie ma tytoniu, ale nie wiadomo jeszcze jak
one działają na organizm, bo są to stosunkowo nowe produkty. No i trzeba
pamiętać, że to młode osoby sięgają po e-papierosy, bo są fajne, nie śmierdzą,
można wapować – tym samym zaczynają swoją przygodę z paleniem. A dorosłe osoby
jak paliły, tak palą.
No dobrze, ale jak rzuciłam palenie i to jeszcze niechcący?
Mój brat akurat rzucał drugi raz i mówi do mnie: „Ej,
zostało mi sporo Desmoksanu, chcesz sobie spróbować?”. Ja popatrzyłam na niego
jak na kogoś niezrównoważonego psychicznie (czyli jak zawsze, gdy się do mnie
odzywa) bo ani mi się śniło rzucić, ale zgodziłam się – no bo co mi szkodziło?
Nie wierzyłam za bardzo w efekty, bo przecież paliłam tyle lat i tak to
lubiłam, że nie wyobrażałam sobie przestać. Brałam tabletki zgodnie z
zaleceniami (miałam po tym świetne sny, serio). Wystarczyło 6 dni i… naprawdę
przestałam palić. Ale najgorsze nie było wytrzymywanie bez papierosa, tylko
właśnie te rytuały. Jadłam obiad i miałam z tyłu głowy, że czeka na mnie coś
dobrego, że za chwilę zrobię coś fajnego, byłam podekscytowana. I po chwili
zaczęłam rozumieć, że wiązało się to z tym, że papierosy były moją rutyną.
Traktowałam je jak nagrodę.
Podsumowując:
Można się tu rozpisywać o szkodach, które papierosy robią w
organizmie, o zaletach rzucenia, o tym co się dzieje z Twoim ciałem jak palisz
i jak rzucasz. Ale po co? Doskonale zdajesz sobie z tego sprawę, od
najmłodszych lat widujemy w szkole plakaty, że palenie szkodzi. Robi to na Tobie
wrażenie? Bo na mnie nie robiło. Jakoś na przełomie lutego i marca stukną mi
dwa lata bez palenia. Nawet nie wiem kiedy to zleciało. Czy mam czasami ochotę
zapalić? Tak. Zdarza się, że w jakimś losowym momencie łapię się na myśleniu o tym. Albo kiedy poczuję gdzieś na zewnątrz, że ktoś pali. Nie mam problemu, żeby
komuś towarzyszyć na fajce, porozmawiać – przecież mu tego papierosa nie wyrwę.
Ale czasami pojawia się taka myśl, że zapaliłoby się i to jest naturalne przy
tylu latach nałogu. Udało mi się! Aha - to nie jest żadna reklama Desmoksanu –
opisuję po prostu produkt, który mi realnie pomógł, choć podchodziłam do tego
sceptycznie i nie sądziłam, że naprawdę się uda. Jestem z siebie mega dumna, bo
nałogi to paskudne sprawy, a mnie udało się z niego wyjść. Zapraszam do
podzielenia się swoimi doświadczeniami. Mam nadzieję, że moja historia
zainspiruje Cię do spróbowania albo chociaż zastanowienia się nad tym. A jak się nie uda? No trudno, ważne jest podjęcie próby. Pomyśl
sobie tak jak ja – NO BO CO CI SZKODZI?
Też rzuciłam palenie , w lipcu miną 4 lata. Paliłam 11.5 roku, zaczęłam jak miałam 17 lat. Czasem mnie dalej ciągnie, szczególnie jak się zdenerwuję. Lubiłam fajki, szczególnie do browara, albo tak jak piszesz czekająca na autobus itd :D Rzuciłam bo namawiał mnie chłopak, no i trochę chyba dojrzałam, przemyślałam kwestie ekonomiczne i zdrowotne.. No ale nie powiem, tęsknię czasem... W ogóle, bardzo fajny blog!
OdpowiedzUsuń