Trochę prywaty. Insulinooporność, zdrowie psychiczne, wakacje.
Cześć, Żyjątka!
Zazwyczaj
piszę posty o konkretnej tematyce, ale dzisiaj mam ochotę na coś spontanicznego. Będzie trochę o studiach, o wakacjach, o moim stanie
zdrowia. Poznacie mnie też trochę lepiej, bo zazwyczaj nie piszę postów w takiej formie.
Właśnie
zakończyłam najbardziej wymagające 8 miesięcy w moim życiu – miałam dwie prace,
praktyki, związek na odległość i ostatni rok studiów. Licencjat napisałam w
miesiąc, ale promotor nie dopuścił mnie do obrony w czerwcu, bo „w sumie
to nawet nie czytał, a ja się nie logowałam w listopadzie, więc to moja
wina” 😄 No bywa, będę się broniła we wrześniu. Temat mojej pracy licencjackiej
to „Odbudowa relacji rodzicielskiej przez alkoholików w okresie trzeźwienia”. Wybrałam
taki temat, bo moja mama jest alkoholiczką i chciałam się dowiedzieć, jak wygląda
choroba alkoholowa z perspektywy pijącego człowieka.
To nie był
łatwy czas, ale nauczyłam się pracować. Gdy miałam bardzo dużo zajęć, potrafiłam
zorganizować sobie dzień. Kiedyś nie umiałam sobie wyobrazić, jakim cudem
ludzie łączą pracę i studia, a ja zrobiłam coś o wiele trudniejszego,
zmieniłam swoje przekonania. Nienawidziłam pracować. Myślę, że to kwestia tego,
że źle trafiałam. Tym razem miałam dwie naprawdę fajne prace. Jedna to
wychowawca w klubie abstynenta – przychodziły tam dzieciaki z Sopotu,
spędzaliśmy razem czas, graliśmy w siatkówkę, w bilard, śmialiśmy się i
rozmawialiśmy o ich problemach. Druga praca to gastro na basenie – robiłam
kawy, burgery, sałatki i inne tego typu rzeczy. Miałam świetną szefową, która
podchodziła do mnie bardzo po ludzku, a klienci byli naprawdę cudowni.
Teraz czekam
tylko na czwartek rano, by opuścić akademik i zakończyć swoją 6-letnią (z jedną
przerwą półroczną) przygodę z Gdynią. Nie jest mi smutno, wręcz nie mogę się
doczekać. Może kiedyś jak tu wrócę, to złapie mnie sentyment. Na razie
jednak czuję ulgę. W wieku prawie 19 lat zostawiłam wszystko, praktycznie
uciekłam z domu rodzinnego aż 300 km dalej. Przez ten czas spotkało mnie tutaj
wiele dobrych i złych rzeczy. Cieszę się, że się odważyłam, bo gdybym została w domu
rodzinnym, to by mnie zniszczyło.
Plany na
najbliższy czas? Jadę do domu rodzinnego na tydzień. O ile wytrzymam aż tyle,
bo moja mama jest chyba w najgorszym ciągu alkoholowym w życiu i muszę się
zastanawiać czy pobycie z babcią i wujem, którzy mieszkają w tym samym
domu, jest tego warte. Później przeprowadzam się do Jarocina, gdzie będę
mieszkała ze swoim chłopakiem. Od sierpnia chcę iść do jakiejkolwiek pracy,
żeby zarobić na wrześniowe wakacje w Czarnogórze. Potem będę szukała pracy
zgodnej z moim wykształceniem, ale po licencjacie z pedagogiki… no cóż,
nie mam jakichś fascynujących perspektyw, konieczna będzie magisterka. Chyba że
do tego czasu zostanę sławna. 😆 Chcę też żyć zdrowiej, bo mam stwierdzoną
insulinooporność od marca, ale niestety nie udawało mi się jeść zdrowo przez
natłok obowiązków i brak czasu oraz warunków na przygotowywanie posiłków.
Przez
ostatni miesiąc przyjmowałam leki na insulinooporność, ale szkodziły mi tak
bardzo, że je odstawiłam. „Trudno, najwyżej będę gruba”, stwierdziłam.
Jednocześnie stan mojego zdrowia psychicznego się pogorszył, co za tym idzie,
musiałam wrócić do leków przeciwlękowych. Mam nadzieję, że uda mi się w
najbliższej przyszłości podjąć terapię i zrezygnować całkowicie z leków.
Gdybyście
chcieli wiedzieć, co u mnie, to zostawiam linki do Instagrama, a także…
Tiktoka! Tak, założyłam sobie, a co mi tam. Chcę swoimi treściami trafiać
także do młodzieży, która często nie wie jak sobie poradzić z problemami. Codziennie
dodaję stories na Instagramie. Zwykle są zabawne, ale wlatują też różne
przemyślenia, np. chodząc na praktyki, opisywałam, co się działo.
Jakie macie
plany na wakacje? Macie jakieś przemyślenia związane z tym, co napisałam? Czy
podoba Wam się taka forma wpisu? Pogadajmy!💗
Heh promotorzy to jest bardzo ciekawy przypadek ludzi xD Ja również mam dość specyficzną kobietę. Ale o tyle na plus, że motywowała nas do pracy i wszyscy u niej się zawsze bronią w pierwszych terminach.
OdpowiedzUsuńTrzymam kciuki za twoją obronę ;)
Pozdrawiam! Miłego dnia :)
Zapraszam również do mnie w wolnej chwili ;) (nie mam profilu bloggera, dlatego zostawiam link)
Wildfiret
Moje koleżanki ze studiów mają jeszcze lepsze historie... jedna promotorka w ogóle nie sprawdziła im prac, które zatwierdziła. :) Dzięki! Powodzenia na obronie.
UsuńNiby lżejsza forma, a post bardzo osobisty... Mam wiele myśli, ale przede wszystkim życzę Ci powodzenia. W życiu, na obronie. Musiałaś niemało przejść, wierzę jednak, że teraz nadszedł Twój czas i będzie dobrze :)
OdpowiedzUsuńDziękuję.
UsuńNiby prosto, a jednak bardzo osobiście. Życzę ci wszystkiego dobrego w życiu... oby były teraz same najleosze dni.
OdpowiedzUsuńDziękuję!
UsuńWitam:) Dziękuję za wizytę. Jestem w takim wieku, że strona edukacyjna interesuje mnie wyłącznie w zakresie "szkoła średnia mojej córki" ;) Piszesz faktycznie bardzo ciekawie i w taki normalny sposób oby tak dalej.
OdpowiedzUsuńPolecam zajrzeć do Karoliny https://na-sciezkach-codziennosci.blogspot.com też studiuje i świetnie pisze mimo swej choroby. Niestety żyjemy w dziwnych czasach i coraz więcej mamy problemów. Życzę wszystkiego dobrego :)
Bardzo dziękuję!
UsuńObserwuję na Insta, więc jestem na bieżąco. Za mną I rok studiów, planów na wakacje sporo, ale myślę, że jakoś się to poukłada :D Dużo zdrowia, wszystkiego dobrego ;)
OdpowiedzUsuńBrawo, jeszcze 2 lata czy 4? Dziękuję, Tobie też <3
UsuńPodziwiam Cię bardzo, bo niewiele osób z podobnymi problemami daje radę, nawet w połowie.
OdpowiedzUsuńCzasami spora ilość obowiązków pomaga zorganizować czas, nadmiar wolnego czasu rozleniwia i ważne jest to, jakich ludzi spotykamy na swej drodze.
Będę zaglądać oczywiście:-)
Właśnie jak mam dużo obowiązków, to o wiele łatwiej mi się zorganizować. Pozdrawiam!
Usuńpodziwiam Cię że mówisz o tym otwarcie, bo alkoholizm rodziców u Ciebie mamy akurat, w Polsce dalej jest tematem tabu.... A to choroba, tylko że chory powinien chcieć się leczyć. Tu widzę że chęci leczenia nie ma
OdpowiedzUsuńNo nie ma i zapewne nie będzie. Chciałabym normalizować uzależnienie od alkoholu. W takim sensie, by dzieci czy dorosłe dzieci nie wstydziły się. To nie jest przecież ich wina.
UsuńBardzo mi przykro z powodu Twojej mamy. Podziwiam za to jak sobie radzisz i trzymam kciuki, żeby wszystko układało Ci się jak najlepiej. Poza tym świetnie piszesz - bardzo fajnie się czyta Twojego bloga:)
OdpowiedzUsuńDziękuję i dziękuję! :)
UsuńNie masz lekko... życzę Ci wszystkiego dobrego!
OdpowiedzUsuńDziękuję!
UsuńJeden wpis, a już widzę, że jesteś silną kobietą i mimo różnych trudności na Twojej drodze radzisz sobie. Brawo :).
OdpowiedzUsuńBardzo podoba mi się temat Twojej pracy i choć mnie nie dotyczy, to chętnie bym ją przeczytała.
Mam nadzieję, że uda Ci się spędzić chociaż fajny tydzień z babcią i wujkiem. A może i mama Cię zaskoczy...
Wszystkiego dobrego Ci życzę i oby spełniły się Twoje plany.
O zaburzeniach lękowych coś wiem...
Nie przejmuj się tą obroną. Ja licencjat broniłam rok później, bo w październiku nie chciałam, (i nie mogłam ze względu na natłok obowiązków w pracy), a podpadłam jednemu wykładowcy i nie chciał mi wpisać zaliczenia i oceny z egzaminu. Na magisterce, moja pani promotor nie dopuściła mnie, bo według niej za późno zaczęłam pisać swoją pracę (mimo, iż skończyłam ją w terminie) także tego...
OdpowiedzUsuńOgólnie po tym, jak się z nami podzieliłaś swoją prywatną (trudną) sytuacją i problemami, widzę, że jest w Tobie dużo siły i odwagi, by stanąć na nogach i zbudować sobie lepszy świat. Trzymam za Ciebie mocno kciuki! Wszystkiego dobrego! :)
co za dziad z tego promotora xD ogólnie podziwiam Cię, że tak lekko i latwo mówisz o swojej relacji z matka alkoholiczką. Moja mama wiele lat była kuratorem sądowym i slyszałam wiele takich historii, w których rodzic ciągnął na dno całą rodzinę. Ty jak widać jesteś przykładem tego, że można się z tego wyrwać i żyć inaczej. Życzę Ci jak najlepiej, bo na to zasługujesz. Po latach na pewno wrocisz do Gdyni i z uśmiechem przejdziesz się "starymi" ścieżkami ;) Ja tak ostatnio mialam w weekend w Bydgoszczy. Choć studiowałam zaocznie, to wiele miejsc przywołało miłe wspomnienia :)
OdpowiedzUsuńDzięki! Pewnie po latach wspomina się inaczej miasta, w których się mieszkało. Ty, jako córka kuratora sądowego, pewnie słyszałaś wiele różnych historii, które ciężko sobie wyobrazić.
Usuńczasem takie decyzje szalone i trudne są najlepsze dla nas ;) podziwiam i gratuuję ;)
OdpowiedzUsuńŻyczę powodzenia w życiu. Dobrze, że miałaś odwagę, żeby się wyprowadzić.
OdpowiedzUsuńWitam serdecznie ♡
OdpowiedzUsuńBardzo podoba mi się taka forma wpisu! Na pewno pisało się ją całkiem inaczej, niż posty tematyczne. Post ma w sobie wiele emocji, jest bardzo osobisty, ale cudownie że dzielisz się z nami swoimi przemyśleniami i swoją historią. Ta trudna sytuacja jest niełatwa, ale napisanie o niej może pomóc nie tylko autorowi, ale i czytającym. Jesteś cudowną, silną kobietą i bardzo bardzo inspirujesz! Życzę Ci wszystkiego co najlepsze!
Plany na wakacje? Na razie żadne. Za dwa tygodnie przyjeżdża mąż na 3 tygodnie, bo ma urlop. Jak jego urlop się kończy mój się zaczyna :D Niestety, w tym roku się nie zgraliśmy ale będziemy wykorzystywać każdy dzień i każdą wspólną chwilę na 100% :)
Pozdrawiam cieplutko ♡
..witam Cię Kochana ♥️
OdpowiedzUsuń..jestem pełna podziwu i uznania dla Ciebie za determinację i odwagę w realizacji swoich celów, marzeń i pasji!
..niezwykły post, w którym udowodniłaś, że można zmieniać swoje życie, jak się czegoś bardzo chce :)
..jesteś fantastyczna, wyjątkowa i wspaniała ♥️
- pozdrawiam najcieplej i najserdeczniej, życzę Ci cudownych chwil, ściskam mocno :*