Praca w call center - nie taki diabeł straszny...

 


Cześć, Kochani!

Trochę mnie nie było, bo cierpiałam na brak weny twórczej, ale wracam! Chciałabym dziś poruszyć temat pracy w call center. Jako osoba, która pracowała w dwóch firmach na czterech projektach, a na dniach zaczynam pracę w trzeciej, opowiem Wam trochę o plusach i minusach pracy, o tym, jak to wygląda i co się z tym wiąże. Niestety, nie mogę znaleźć pracy stacjonarnie, więc jestem zmuszona szukać przez internet no i udało się załatwić pracę zdalną. Szkoda tylko, że nie będzie owocowych śród, nie wiem jak dam radę bez nich!

Ja lubię rozmawiać z ludźmi, ale nienawidzę wciskać im rzeczy, których nie chcą. Bardzo miło przeprowadzało mi się ankiety na temat hurtowni spożywczych albo dlaczego nie skorzystali z usług fotowoltaicznych. Niejednokrotnie w pracy na sali był śmiech, jak z kimś rozmawiałam. Nie dziwię się też klientom, którzy są zdenerwowani – np. ludzie z fotowoltaiki dzwonią do nich po kilka razy dziennie, z różnych firm, w czasie pracy albo późnym wieczorem, kiedy chcą się zrelaksować, spędzić czas z rodziną. Nawet kiedy mówią, by usunąć ich numer z bazy, to zaraz kolejna firma do tej bazy ich doda.

Jak wygląda praca w call center?

Na infolinii oferujesz produkty, przedłużasz umowę albo przyjmujesz reklamacje, przeprowadzasz ankiety. Są połączenia wychodzące, przychodzące albo oba. Kiedy dzwonisz do ludzi, masz bazę danych, a w niej wszystko – imię, nazwisko, adres, nip i połączenia wykonywane są automatycznie. Z kolei połączenia przychodzące, no to po prostu odbierasz, przedstawiasz formułkę typu „Dzień dobry, tutaj Janina Nowak, firma XYZ, w czym mogę pomóc?” i lecimy. Oczywiście wcześniej masz szkolenie z produktu, które trwa od dnia do nawet czterech, w zależności od tego, jakie będziesz mieć zadania.

Często w call center pojawiają się też czaty z klientami, odpisywanie na maile, na smsy.

Jakie muszę mieć wykształcenie do pracy w CC?

Żadnego. Wystarczy, że umiesz czytać i pisać. Często to pierwsza praca studentów, jest tam masa młodych ludzi, ale są także osoby podchodzące pod 50-kę. Mile widziane są kompetencje miękkie, tzn. to, jak radzisz sobie ze stresem, kreatywność, rozwiązywanie konfliktów, łatwość w nawiązywaniu kontaktów, wysoka kultura osobista.

Ile zarabia się w call center?

Studenci zarabiają 18-20 zł netto, z kolei osoby bez statusu studenta ok. 16 zł netto. Wszystko zazwyczaj idzie według najnowszej najniższej krajowej za godzinę. W większości są premie od sprzedaży, gdy wejdziesz na jakiś próg, od którego się naliczają. Czasem niektóre firmy robią tak, że po przepracowaniu danej ilości godzin, oddają pieniądze za godziny, które spędziłaś na szkoleniu.

PLUSY PRACY W CALL CENTER:

  • Elastyczny grafik, zwykle wymagane jest minimum 30h w tygodniu.
  • Wszyscy chętnie Ci pomogą, serio! Zawsze ktoś służy radą.
  • Bardzo łatwo dostać tam pracę.
  • Profity typu karta MultiSport i opieka lekarska.
  • Ludzie są przeważnie (ale nie zawsze!) mili i grzecznie odmawiają.
  • Uczysz się asertywności, argumentacji, nabywasz doświadczenie i wiedzę związaną z daną branżą.
  • Konkursy z nagrodami za wysokie wyniki sprzedażowe.
  • Spotkania integracyjne po pracy.

MINUSY PRACY W CALL CENTER:

  • Trzeba być odpornym na stres. Nie tylko klienci mogą być denerwujący, ale także team leaderzy, którym zależy na wynikach.
  • Niektóre firmy robią tak (sama miałam okazję się przekonać), że jeśli nie uda Ci się zrobić wymaganej normy, to idziesz do domu – wiąże się to z mniejszą wypłatą za pracę.
  • Zdarza się, że klienci są agresywni, wyżywają się na Tobie lub zaczynają nagle płakać.
  • Cały czas siedzisz przy komputerze – nie dość, że głównie siedzisz, to męczysz oczy.
  • Twoje rozmowy są oceniane, musisz użyć różnych argumentów po dwa razy i próbować zbić obiekcje.
  • Dopóki dobrze Ci idzie albo zaczynasz, team lederzy są w porządku – klepią Cię po plecach, mówią miłe słowa. Później, gdy idzie gorzej, traktują jak powietrze. Zapominają, jak było, gdy sami siedzieli na słuchawce.

Ciekawe, dziwne, śmieszne sytuacje, jakie mi się przydarzyły:

·       Pan koło 60-tki zapraszał mnie na kawę, opowiadał o swojej córce i mówił bardzo wulgarne dowcipy, zapraszał mnie do SPA swojej córki. Gdy prawie podpisałam umowę, okazało się, że nie może jej podpisać, bo wyjeżdża za granicę.

·       Typ chciał przedłużyć umowę na prąd na nazwisko zmarłej matki.

·       Nie mogłam pomóc starszej pani, która jest sama i nie ma nikogo, w pewnym momencie rozpłakała się i powiedziała „po co ja w ogóle żyję”… przeżywałam to bardzo długo, bo to była moja trzecia albo czwarta rozmowa jak zaczynałam.

·       Namawiałam pana na panele fotowoltaiczne i słychać, że pan w sędziwym wieku, pytania w stylu „a po co ja to będę robił, nie zdąży mi się zwrócić, szybciej umrę” a ja mówię „no to dla dzieci pan zrobi, im się zwróci” na co pan „darmozjady niech sobie same robią”.

·       Inny pan, tekst, że on niedługo umrze i po co mu to jak on ma 70 lat. No to wchodzę ja, cała na biało „ale proszę pana, zupełnie pan nie brzmi na 70 lat, 40 maksymalnie! Jak pan trochę pobiega i będzie się dużo śmiał, to jeszcze pan pożyje!” no i rozbawiłam go, zaczął się śmiać, więc powiedziałam „widzi Pan? Już przedłużył pan sobie życie o kilka lat!”

·       Zapraszanie na kawę od obcych mężczyzn to norma. Wystarczy mieć miły głos.

·       Do koleżanki wiecznie dzwonił gość, który masturbował się do jej głosu. To niestety nie jest żart.

Reasumując, praca na słuchawce nie jest dla ludzi o słabej psychice, ale czas pracy jest naprawdę elastyczny. Teraz będę pracowała z domu, więc nie będę miała nad głową team leaderów, którzy będą chodzić i suszyć głowę, ale niestety nie będę miała też ludzi na sali, którzy służą pomocą. Osobiście dla mnie na jakiś czas to dobre rozwiązanie, ale wszystko zależy od projektu i atmosfery. Na dłuższą metę na pewno bym zwariowała.

Czy pracowałaś kiedyś w call center albo słyszałaś coś na ten temat? Jak sobie to wyobrażałaś? Porozmawiajmy!

Komentarze

  1. Moja pierwsza praca była w telemarketingu. Wytrzymałam pół roku. Zdecydowanie nie nadaję się do tego!!!

    OdpowiedzUsuń
  2. Ciekawa praca, moją pierwszą pracą była ochrona imprez masowych :))

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie słyszałam nic o tym temacie, ale dobrze jest wiedzieć jakie plusy i minusy ma taka praca :)
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  4. Fajnie dowiedzieć się, jak to wygląda naprawdę od kuchni :D Moją pierwszą pracą, poważniejszą jest praca w biurze, w urzędzie :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Nie jest to łatwa praca. Klienci bywają różni, a do tego szefostwo zawsze naciska, że mało .Trzymam kciuki.Pozdrawiam cieplutko ☀️

    OdpowiedzUsuń
  6. Nie przepadam za rozmowami przez telefon w mojej, więc raczej bym się nie nadawała do call center;)

    OdpowiedzUsuń
  7. Witam serdecznie ♡
    Ta praca zawsze wydawała mi się trudna. Jestem pracownikiem w punkcie obsługi klienta w sklepie, więc wiem co to kontakt z klientem. Czasem trudnym klientem. Raczej bym się do tego nie nadawała... tak myślę...
    Pozdrawiam cieplutko ♡

    OdpowiedzUsuń
  8. ..witam, świetna notka, naspisałaś wszystko co w trawie piszczy, jasno przejrzyście!;) ..wczśniej wiele słyszałam.. wiadomo każda praca ma plusy i minusy.. wiem jak to wyglada 'od kuchni' chociaż sama na słuchawkach nie siedziałam.. wszystko zależy od tego czy nam to odpowiada? ;)

    - pozdrawiam serdecznie i ciepło, życzę mnóstwa dobrych chwil 💖

    OdpowiedzUsuń
  9. Ciekawe czy pracując z domu w ten sposób trzeba mieć dobrze wyciszone pomieszczenie do rozmów?

    OdpowiedzUsuń
  10. Na pewno ciekawa praca, ale jednak jak dla mnie byłaby zbyt stresująca ;)

    OdpowiedzUsuń
  11. Niestety muszę powiedzieć, że dzwoniący do mnie ludzie mnie ostatnimi czasy niemiłosiernie drażnią. Przez pewien czas dostawałam 4-5 telefonów dziennie dotyczących paneli słonecznych. Nie jestem typem człowieka, który szybko się irytuje. Na początku mówiłam grzecznie, że nie potrzebuje, chociaż dalsza nawijka mnie jeszcze mocniej irytowała, gdy byłam zajęta. Później kolejne telefony i stanowcze stwierdzenie, żeby już do mnie nie dzwonili. Na koniec odłączałam się, gdy tylko usłyszałam imię i nazwisko pana dzwoniącego. Skończyło się dzwonienie, gdy powiedziałam, że nie mogę rozmawiać, bo upycham zwłoki do szafy :D. Nie sądzę, żeby ktokolwiek wziął to na poważnie, ale zadziałało jakoś. Większość na szczęście była taka, że dzwonili raz, mówiłam grzecznie, że nie jestem zainteresowana i było okej - więc to taka jednorazowa sprawa, żeby nie było, że wszystkich krytykuje :). Tak czy siak praca totalnie nie dla mnie ze względu, że nie przepadam rozmawiać z obcymi ludźmi.
    Pozdrawiam Kolorowo!

    OdpowiedzUsuń
  12. oj tak, trzeba być odpornym na stres, to prawda :D też nie cierpię wciskać ludziom usług czy towarów i na szczęście nie musiałam tego robić, bo początkowo pracowałam na infolinii połączeń przychodzących i załatwiałam klasyczne problemy abonentów tej fioletowej sieci komórkowej. Potem przeszłam na linię obsługującą zgłoszenia, problemy i zazwyczaj dzwoniłam do ludzi z gotowym rozwiązaniem lub żeby dopytać klienta o szczegóły. Stresowe sytuacje i nerwowi klienci zdarzali się praktycznie codziennie ale nie raz zdarzało mi się spuszczać ich na drzewo kiedy na mnie wrzeszczeli. Na szkoleniach powtarzali nam jak mantrę, że jeśli klient, mówiąc kolokwialnie, drze mordę i wyzywa możesz się rozłączyć :P Zabawne sytuacje? MNÓSTWO XD kiedyś na koniec rozmowy zamiast zapytać "czy mogę jeszcze coś dla Pana zrobić?" to wypaliłam "czy mogę jeszcze coś panu... zrobić?" najpierw zapadła cisza a potem typ w śmiech xD ja też, aż buraka spaliłam :P komplementy na temat miłego głosu też nie raz słyszałam :D Kolega z kolei po pytaniu klienta na temat odsetek zapomniał wyciszyć słuchawkę i do siebie pod nosem powiedział "jakie kur*a odsetki?" a klient na to "nie wiem, czy kur*a, ale odsetki" xD Było to bardzo ciekawe doświadczenie i poznałam tam wielu fajnych ludzi. Pozbyłam się też przeświadczenia, że konsultanci z infolinii siedzą tam w garsonkach, koszulach czy garniturach xD

    OdpowiedzUsuń
  13. Moja córka pracowała w call center, teraz sama jest menagerem w pewnej firmie. Nie jest to łatwa praca, chociaż ona też opowiadała jak dodzwoniła się do organisty w kościele :D Ja ze swoim gardłem po jednym dniu bym straciła zdolność do pracy, nie nadaję się, mówię za cicho, do tego pewnie bym zwariowała :D

    OdpowiedzUsuń
  14. O w życiu! Wywalono by mnie po pierwszym dniu, bo nie potrafiłabym być miła dla ludzi, albo żeby nie rzucić gdzieś typową polską kurwą, jako przecinek :D Ale jeżeli jesteś zadowolona, to najważniejsze! :)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Cześć! Bardzo Ci dziękuję za czytanie mojego bloga i wszystkie komentarze. Zawsze staram się odwdzięczyć. Miłego dnia!

instagram