Co to jest ghosting i jak sobie z nim radzić?
Piszesz sobie z kimś i nagle ta osoba
przestaje odpisywać. Wydaje się, jakby została wyłączona. Wyobrażasz sobie,
żebyś siedziała z kimś w kawiarni i ten ktoś nagle wyszedłby bez słowa
wyjaśnienia? Ja też sobie tego nie wyobrażam, ale Internet rządzi się swoimi
prawami.
Teraz, w XXI wieku, a szczególnie w
dobie pandemii, najczęściej nawiązuje się relacje przez Internet i nie ma w tym
nic złego. Jest kilkadziesiąt aplikacji do randkowania, Facebooki, gry, fora
internetowe – naprawdę ciężko jest kogoś nie poznać.
Co to jest ghosting?
Zatem poznajesz sobie
kogoś. Jest miłym, czarującym człowiekiem. Dobrze Wam się pisze. Później dobrze
Wam się rozmawia, zaczynasz się otwierać, uśmiechać sama do siebie i do
telefonu. Snujecie nawet plany na przyszłość. W końcu spotykacie się, spędzacie
razem czas. Wracacie do swoich domów, może nawet napisze Ci, że było
super i liczy na powtórkę. I… przestaje się odzywać. Ślad po nim lub
po niej ginie. Nie odpisuje, nie odbiera, nie wchodzi z Tobą w żadne
interakcje. Masz w głowie milion myśli, odtwarzasz spotkanie i rozmowy, robisz
rachunek sumienia czy niczym go nie uraziłaś. Tworzysz w głowie historie, co
mogło się stać – no bo przecież na pewno coś się stało –
próbujesz sobie zracjonalizować sytuację. I nie jesteś jedyną osobą, która tego
doświadczyła. Przejrzyj sobie sieć, jest kilkaset historii zrozpaczonych osób,
że ktoś zniknął bez śladu i nie wiadomo co się dzieje.
To zjawisko jest na tyle powszechne,
że ma nawet swoją nazwę – ghostowanie (z angielskiego jest to
znikanie bez słowa, ignorowanie). Dostajesz tak zwanego kosza, ale ta osoba nie
powie Ci tego w twarz, tylko znika bez śladu. Nie dość, że unika rozmów z Tobą,
to przestaje udzielać się w sieci – nie komentuje zdjęć, nie jest widoczny,
niczego nie udostępnia.
Ghostować można kogoś nie tylko na
początku znajomości, ale także po kilku latach związku nagle zniknąć bez słowa
wyjaśnienia. Zdarza się tak w małżeństwach, narzeczeństwach, a nawet w
momencie, gdy mama wychodzi na chwile do sklepu po papierosy i nigdy nie wraca.
Nie dotyczy to tylko bliskich relacji, ghostują np. rekruterzy na rozmowach
kwalifikacyjnych – mówią, że zadzwonią (nawet jeśli nie dostaniesz pracy) a Ty
czekasz, czekasz, czekasz… I nic się nie dzieje.
Jakie są powody ghostingu?
Powodów tak naprawdę jest kilka. Nie
szukaj winy w sobie, bo na pewno zrobiłaś wszystko najlepiej, jak mogłaś.
Pierwszym powodem jest chęć podbudowania sobie ego przez mężczyznę –
chce wiedzieć, że jest atrakcyjny, że jakaś kobieta chce się z nim umówić. Ba!
Jest w stanie ją w sobie rozkochać. Pokazuje Ci, jak mogłoby być pięknie w
związku, że jest zdolny do romantyzmu, czułych słów i gestów, do obietnic.
Drugi powód to tchórzostwo – znikanie jest dużo prostsze, niż
powiedzenie komuś „Nie pasujemy do siebie, jesteś fantastyczną osobą, ale nic z
tego nie będzie”, bo trzeba się wtedy zmierzyć z reakcją. On nie chce się
mierzyć z rozczarowaniem i próbą przekonania go do przemyślenia tego. Przecież
już to wszystko przemyślał. Trzeci powód to zostawienie sobie
dodatkowej opcji – rozgląda się za czymś innym, ale jeśli niczego
innego nie znajdzie, to wróci do Ciebie. Jakoś się wytłumaczy. Tylko zastanów się dobrze czy chcesz być jedną z opcji, planem awaryjnym
czy wolisz być jedyną opcją. Czwartym powodem
jest to, że ktoś po prostu boi się związku z różnych powodów i przestraszył się
swoich uczuć. Piąty powód jest taki, że ta osoba gra na kilka frontów, nie
rozmawiała tylko z Tobą i wybrała kogoś innego. Szósty powód (jeżeli doszło do
spotkania) może być taki, że komuś nie spodobało się to, co zrobiłaś – bo jest
inaczej wychowany, bo nie widział nigdy, żeby ktoś coś takiego robił, bo uznał,
że kobieta nie powinna przeklinać (oczywiście to jest tylko przykład). Kolejny
powód to inne oczekiwania względem relacji.
Czynników jest nieskończona lista, ale i tak nigdy nie dowiesz się, o co chodziło i z jakiego
powodu mężczyzna tak postąpił. Ghostującej osoby nie spotykają
konsekwencje – tym bardziej, jeżeli mieszkacie daleko od siebie, nie
pracujecie razem, nie należycie do tego samego środowiska. Dlatego to zjawisko
jest tak popularne.
Jak poradzić sobie z tym, że on zniknął?
Rozumiem, że czujesz się
wykorzystana, sfrustrowana – mnie też to spotkało. Tak, nie jestem
wyjątkiem. Za pierwszym razem czułam się okropnie, obwiniałam się, szukałam
kontaktu, przeglądałam, co robił w sieci, próbowałam się skontaktować – cisza.
Za którymś razem się już przyzwyczaiłam. Wiedziałam, co jest grane i napisałam
tylko wiadomość „Szkoda, że nie masz jaj, żeby chociaż odpisać i zakończyć
znajomość jak człowiek”.
Moja rada? Zaakceptuj to. Nie
pisz, nie dzwoń. Jeśli będzie Ci lepiej, to zablokuj tę osobę. Pisanie i dzwonienie i tak nic nie da, bo on czy ona nie
odpisze. Skup się na sobie i na tym, co lubisz. Pogrążanie się w
swoim cierpieniu nie sprawi, że ktoś nagle wróci – a jeśli nie ma w sobie na
tyle odwagi, by odejść z honorem, to czemu masz wypłakiwać sobie oczy albo się
denerwować? Niewyjaśnione sytuacje są frustrujące, ale obsesja, by je wyjaśnić,
jest niezdrowa.
Oprócz ghostingu są jeszcze takie
zjawiska jak caspering, czyli odpisywanie na wiadomości z
kilkugodzinnym czy kilkudniowym opóźnieniem, zombieing, czyli
zerwanie kontaktów poprzez zniknięcie, by napisać za jakiś czas (nawet kilka
lat) co słychać. Poza tym jest jeszcze haunting, czyli zniknięcie,
ale lajkowanie postów i wyświetlanie relacji drugiej osoby, a także benching –
szuka sobie innej opcji, ale jesteś na ławce rezerwowej w razie, gdyby nie
znalazł się nikt lepszy niż Ty.
Moim zdaniem jakby to się nie
nazywało, to przejaw pogardy i braku kultury dla drugiego człowieka. Szkoda mi
osób, które tego doświadczyły, przytulam Was. Dlatego uważam, że warto
rozmawiać i z góry określić swoje intencje (mówię tu o związkach). Bawienie się
czyimiś uczuciami jest dla mnie niedopuszczalne i niewybaczalne. Szczerość jest
niezwykle ważną wartością w kontaktach międzyludzkich – fajnie, jakby wszyscy o
tym pamiętali.
Czy słyszałaś kiedyś określenie
ghosting? A może byłaś jego ofiarą? Co myślisz o takim zachowaniu? Zapraszam do
rozmowy, a także na mojego Instagrama.
Szczerze mówiąc nie słyszałam o takiej nazwie, chociaż pewnie zjawisko nie jest nowe, rzeczywiście w takim przypadku pozostaje tylko dać sobie spokój z taką znajomością i przestać się przejmować :)
OdpowiedzUsuńTo chyba najlepsze wyjście, ale jednocześnie też jedyne i najcięższe.
UsuńPierwszy raz słyszę o tej nazwie. Dla mnie zawsze to było zwykłe olewanie.
OdpowiedzUsuńŻyjemy w takim świecie, że nawet olewanie ma swoją profesjonalną nazwę :D
Usuńsłyszałam o tym "zjawisku" aczkolwiek w kontekście randek i ulatniania się pod pretekstem wyjścia do toalety. Niestety w dzisiejszych czasach, gdy część naszych relacji przenosi się do sieci czasem zdarzają się takie sytuacje. Ale jeśli ktoś zrobiłby mi coś takiego, to byłby to dla mnie znak, że ta osoba nie zasługuje na mój czas i na mnie ;)
OdpowiedzUsuńRacja, nie ma sensu marnować swojego czasu na osoby, które totalnie na to nie zasługują i traktują nas w zły sposób. Dziękuję za komentarz!
UsuńKiedyś "obiła mi się o uszy" ta nazwa, ale nie zagłębiałam się w to zjawisko. Pewnie w początkowych fazach znajomości takie zachowania bywają dość częste, ale jak takie coś wydarza się po kilku latach to jednak jest przykre...
OdpowiedzUsuńW krótkiej znajomości też jest przykre, ale w długiej boli na pewno bardziej i nie jest łatwo się z tym pogodzić. Myślimy, że znamy człowieka całe życie i mamy jakiś jego obraz, a on go burzy. To musi być straszne przeżycie.
UsuńSłyszałam o tym pojęciu. Straszne to jest bo to taki brak szacunku do drugiego człowieka. Szkoda, że coraz wiecej ludzi traktuje tak innych ;)
OdpowiedzUsuńTo prawda. Na szczęście my mamy wpływ na siebie, swoje zachowanie i możemy traktować ludzi tak, jak sami chcemy być traktowani. :)
UsuńNie słyszałam o tym określeniu. Oczywiście zjawisko takiego znikania znam, ale nie wiedziałam, że ma taką nazwę. Niestety dość często można się z tym spotkać. :/
OdpowiedzUsuńMnie bardziej zdziwiło, że są też nazwy na to, że ktoś traktuje kogoś jak opcję dodatkową albo na to zrywanie kontaktu bez słowa i pisanie po kilku latach "cześć, co tam?". Niektórzy mają tupet.
UsuńCiekawy artykuł. Niestety brak kultury i brak przyzwoitości jest coraz częściej spotykany :(
OdpowiedzUsuńDziękuję bardzo!
UsuńPozostaje nam traktować innych w sposób zgodny z naszymi przekonaniami, na innych wpływu za dużego nie mamy.
Nie słyszałam o tym, ale bardzo ciekawy post. Na pewno zostanę na dłużej, zainteresowałaś mnie:) pozdrawiam serdecznie!
OdpowiedzUsuńW takim razie witaj i bardzo dziękuję! Mam nadzieję, że Ci się tu spodoba. :D
UsuńNie wiedziałam, że takie zachowania mają swoje określenia. Bardzo interesujący wpis... choć o poruszającej treści. Nikt nie chce czuć się wykorzystany, ale niestety życie "pisze" różne scenariusze.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie!
Dziękuję. Co do nazwy - Chyba czujemy się pewniej, gdy nadajemy czemuś nazwę, przynajmniej tak mi się wydaje. No i też często ludzie wykorzystują naiwność i dobroć innych, a czasem tych, których nawet nie znają. To mega smutne.
UsuńJa również pozdrawiam i dziękuję za komentarz!
Na szczęście nie miałam z tym do czynienia, ale musi to być niesamowicie irytujące doświadczenie.
OdpowiedzUsuńNo to jesteś szczęściarą - ja sama doświadczyłam i znam wiele osób, którym też się to przytrafiło. Oby tak dalej, trzymam kciuki! I doświadczenie może nie tyle irytujące, co smutne i frustrujące.
UsuńNawet nie wiedziałam, że to m swoją nazwę :)
OdpowiedzUsuńMagdalena uczy, a czasem nawet bawi - polecam się! :D
UsuńDziękuję za komentarz. :)
Nie znoszę takich zachowań i uważam, że są mocno nie w porządku i tak na dobrą sprawę osoba zachowująca się w ten sposób pokazuje, że nie warto na nią tracić czasu.
OdpowiedzUsuńRacja, lepiej od razu powiedzieć o co chodzi, zamiast marnować czyjś czas. Dziękuję za komentarz, pozdrawiam!
Usuńah... to pojecie jest bardzo dobrze mi znane... taki przypadek wystapil u mnie w rodzinie (na szczescie nie mojej, ale u kuzynostwa), gdy OJCIEC trojki dzieci wlasnie wyszedl 'po bulki'... wrocil po 25 latach nieobecnosci... i to bylo tchórzostwo. najzwyklejsze tchorzostwo, bo inaczej tego nikt z nas nie nazwal... to byly przykre chwile dla mojej rodziny no, ale coz.. czasu sie nie cofnie. ja nie bylam ofiara ghostingu. Nawet gdybym padla... wiem, ze taka osoba jest nie jest warta mojej uwagi i po prostu podnioslabym brode do gory i szla dalej :D tak mi sie przynajmniej wydaje.. pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńZastanawiam się co kieruje takimi ludźmi, ale chyba desperacja. Też nie ma za bardzo co oceniać jak się nie zna sytuacji, ale stres bywa destrukcyjny. Mam nadzieję, że Twoja rodzina ma się w porządku i że tak już zostanie. Dziękuję za komentarz, pozdrawiam!
UsuńBardzo trafny wpis. Sama na swoim blogu poruszyłam ten temat. To jest bardzo nieodpowiedzialne zachowanie, Nie tylko pokazuje naszą niedojrzałość, ale również to, że nie mamy do drugiej osoby szacunku.
OdpowiedzUsuń